Premiera odbyła się we wrześniu podczas targów we Frankfurcie. Dzisiaj już Saab 9-5 jest po swojej polskiej premierze.
To ostatni model szwedzkiej marki z genami koncernu GM. A to za sprawą, iż nowa generacja prestiżowej limuzyny dzieli platformę technologiczną wraz z modelem Buick LaCrosse (który z kolei jest spokrewniony z Insignia), a również część technicznych rozwiązań pochodzi z Opla.
Stylistyka nawiązuje do konceptu Aero X. Oprócz tego, wygląd zewnętrzny również nasuwa konotacje stylistyczne z innymi modelami General Motors. Od Insigni różni przede wszystkim… znaczek Saaba. Mało tego, część inteligentnych systemów, jak np. czytanie znaków drogowych, również znany jest z Opla. Asystent jazdy ostrzega też przed niezamierzony przekroczeniem pasa ruchu, np. nie poprzedzonym włączeniem kierunkowskazu. To właśnie efekt współpracy Saaba z Oplem. Ile Saaba zostało w nowym 9-5? Raczej niewiele.
Największą różnicą we wnętrzu jest… umiejscowienie stacyjki. Już nie pomiędzy fotelami, a tradycyjnie przy kierownicy. W jej miejsce umieszczono przycisk start/stop. Oczywiście jest to podyktowane przede wszystkim względami ekonomicznymi. Otóż, Saab już nie należy do General Motors. Pod koniec listopada ma zostać sfinalizowana transakcja przejęcia szwedzkiej marki przez konsorcjum, na czele którego stoi producent sportowych aut Koenigsegg.
9-5 będzie ostatecznie produkowany w Trollhättan, choć pierwotnie planowano montować je w Rüsselsheim, gdzie powstaje… Insignia.
Sprzedaż nowego Saaba 9-5 zacznie się na wiosnę przyszłego roku.
