Vintage – to słowo klucz w modzie i designie w ostatnich miesiącach. Niewątpliwie w ten trend wpisała się wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie prezentująca hity polskiego designu lat ‘50 i ‘60. Kto nie widział, niech koniecznie nadrobi te zaległości.
Na tej wystawie można zobaczyć kawał historii najnowszej opowiedzianej za pomocą mebli, plakatów reklamowych i urządzeń codziennego użytku, jak na przykład suszarka do włosów czy aparat fotograficzny. Artykuły prezentowane na wystawie na pewno zaskoczą, zwłaszcza młodzież, której wyobrażenie o czasach PRL-u nie obejmuje tak nowoczesnego wzornictwa, jak to prezentowane w Muzeum Narodowym. Wbrew pozorom i skojarzeniom, że był to czas szary, smutny i bezbarwny okazuje się, że projektanci mieli oryginalne i ciekawe pomysły, których nie powstydziłby się niejeden współczesny dekorator wnętrz.
Na uwagę zasługują także tkaniny, którymi zdobione były ściany powstających wówczas pierwszych bloków z wielkiej płyty. Kolorowe i abstrakcyjne geometryczne wzory na tkaninach często zastępowały obrazy, na które nie było stać obywateli Polski Ludowej. Choć rozpoczęcie wystawy akurat teraz nie miało jakiegoś ukrytego celu, na przykład promowania powstających sklepów vintage czy powrotu do designu tamtych lat, niemniej wiele akcji na mniejszą skalę składa się w całość. Przykładem może być chociażby specjalna limitowana edycja czekoladek Wedla w opakowaniach prosto z PRL-u. Ale to element wystawy w Muzeum Narodowym, chociaż bardzo smaczny, trzeba przyznać.
Wracając jednak do vintage, termin zaczerpnięto z terminologii… winiarskiej. Tak określa się naukę związaną z produkcją win, w modzie i designie oznacza rzeczy z poprzedniej epoki, nie młodsze niż z poprzedniej dekady. Rzecz, która ma minimum 25 lat może być określona jako vintage, terminu tego można także użyć do określenia rzeczy stylizowanych na pochodzące z minionej epoki. W Polsce powstają sklepy pasjonatów, którzy na targach staroci, strychach babć i ciotek poszukują ubrań i akcesoriów liczących sobie nawet po kilkadziesiąt lat. O tym, że ten biznes jest dochodowy i inwestorzy znaleźli niszę na rynku najlepiej świadczy fakt, że sklepy te pełne są klientek szukających nietypowych, pojedynczych i niepowtarzalnych ubrań, których nie można znaleźć w sieciówkach.
O tym, co i za ile można znaleźć w takich sklepach oraz czy moda na rzeczy z poprzedniej epoki ma szanse zdominować rynek już wkrótce.
Tymczasem, jako przedsmak zapraszamy do Muzeum Narodowego w Warszawie na wystawę Chcemy być nowocześni. Szczegóły tutaj.