Singapur znany jest między innymi z wyjątkowej różnorodności wyznań religijnych. Na niewielkim obszarze tego państewka można znaleźć wyznawców zarówno buddyzmu, islamu jak i chrześcijaństwa. Dzięki takiemu przemieszaniu nie powinna dziwić kaplica w iście europejskim stylu, umiejscowiona w jednej z dzielnic – Dempsey.
Skrupulatnie odrestaurowana świątynia posłużyła za miejsce, gdzie wznosi się jedynie modły dziękczynne w intencji szefa kuchni. The White Rabbit jest bowiem barem i restauracją, serwującą tradycyjne drinki oraz wyszukane potrawy kuchni europejskiej.
Projekt obiektu autorstwa Takenouchi Webba zachwyca prostotą i pięknem. Odnowę opuszczonej kaplicy na Harding Road zaplanowano tak, aby w jak największym stopniu wykorzystać istniejące elementy budowli. Struktura drewna, mozaiki, płyty podłogowe i dekoracyjne pozostały niezmienione.
Nazwa „The White Rabbit” („Biały Królik”) nawiązuje do powieści Lewisa Carrolla „Alicja w Krainie Czarów”. Wiele elementów znajdujących się tu nawiązuje właśnie do tego dzieła, m.in. wyjście na taras i barek zewnętrzny nazwano „The Rabbit Hole” („Królicza nora”), zaś czarno-białe kafelki mozaiki umieszczonej wzdłuż baru przekazują wiadomość „Wypij mnie”.
Wybór koktajli jest eklektyczną mieszanką klasycznych, sprawdzonych receptur, oraz zupełnie nowych, nieznanych drinków, np. Black Forest Mojito. Od strony kulinarnej możemy spodziewać się jedynie całkowitej satysfakcji. Za przygotowanie dań odpowiedzialny jest szef kuchni – Daniel Sia.
Doświadczenie zdobywał w wielu restauracjach na całym Świecie – od Londynu po Szanghaj.
W menu znajdują się takie smakołyki, jak np. stek Tartare lub potrawka z wątróbek kurczaka i kaczki. Tradycyjne dania są przyrządzane z dodatkowymi składnikami, co nadaje im nieco nowy, jednakże nadal klasyczny smak. Dla ukoronowania pobytu w tymże lokalu należy zamówić porcję firmowego ciasta „The White Rabbit Black Forrest”.
Restauracja „The White Rabbit” jest miejscem ekskluzywnym. Wysokość rachunku należy przyjąć ze spokojem, pamiętając o sowitym napiwku. Nie ma jednak obawy, czy aby z taką ilością pieniędzy można chodzić spokojnie po ulicach Singapuru. Pomimo że mieszkańcy nieco narzekają na przeludnienie, jest to jedno z najbezpieczniejszych miejsc na Świecie.
Singa (lew), oraz pura (miasto) to dwa sanskryckie słowa, które dały Singapurowi drugą, mniej powszechną nazwę: Miasto Lwa.
Czemu miasto ? Być może dlatego, że główna wyspa na której mieszczą się najważniejsze dzielnice jest wielkości … Warszawy.