Jest takie miejsce w Meksyku, do którego nie prowadzi wielopasmowa autostrada, ani nie ma tłumów żądnych atrakcji turystów. Nie znajdzie się tu żaden drogowskaz, a w przewodnikach turystycznych nikt nie wspomniał tłustym drukiem o Zatoce Marzeń.
Tylko tam, w Kalifornii Dolnej, gdzie klimat przypomina ciche, nadmorskie miasteczko, wszystko jest idealnie dostosowane do potrzeb poszukiwaczy spokoju. Miejsce to w języku hiszpańskim nazywa się Bahía de los Sueños, co oznacza Zatokę Marzeń.
Okolice zatoki wzięto pod szczególną opiekę podczas konstrukcji znajdujących się tam obecnie nowych, luksusowych domostw. Dzięki temu możemy podziwiać florę i faunę w pełnej krasie. Żyjące, i cieszące się doskonałymi warunkami żółwie morskie, egzotyczne ryby i koralowce spotkane podczas nurkowania, czy błogi widok odległych gór otoczonych pustynią, to tylko ułamek tego, czym ten zakątek Meksyku urzeka każdego wędrowca.
Resort dla szczęśliwców, którzy natrafili na to miejsce ma powierzchnię ok. 1700 hektarów, dzięki czemu zbudowano ponad 600 domków w miejscowym stylu, 450 bogato wyposażonych rezydencji, oraz pole golfowe projektu najznakomitszego specjalisty w tej dziedzinie – Toma Doaka.
Warto dodać, iż w niedalekiej przyszłości zostanie tu wybudowane prywatne lotnisko. Niestety może to oznaczać, że ktoś jednak wytłuści nazwę Bahía de los Sueños w każdym przewodniku dla zamożniejszego turysty.