Śnieżne szaleństwo okupione ogromnym wysiłkiem owocuje dużą dawką energii. Świat od razu prezentuje się nam w jaśniejszych barwach. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze tylko przytulnego miejsca, gdzie można smacznie zjeść. Zakładamy narty na nogi i wyruszamy na południe od dolnych granic Polski. Kierunek – Austria i Włochy!
Pierwszy przystanek to Austria. W miejscowości St Christophe mieście się restaurację Hospiz ALM. Należy do rodziny, która jest w posiadaniu pięciogwiazdkowego Hotelu Hospiz usytuowanego tuż obok lokalu. Jest to najlepsza restauracja w narciarskim ośrodku Arlberg. W porze lunchu narciarze gromadzą się tłumnie na jej słonecznym tarasie, by chwilę odpocząć przed kolejnym szusowaniem i podziwiać krajobrazy. Przy okazji można wypić kieliszek szampana i posmakować sznycla wiedeńskiego.
Szef kuchni poleca również wieprzowe żeberka – specjalność domu, albo dla miłośników słodkości – karmelizowane naleśniki. Obiad można zjeść również po uprzedniej rezerwacji stolika wewnątrz restauracji Kulinarium albo na balkonie z tarasem z prywatną obsługą kelnera. Tam menu jest bardziej wykwintne. Na początek marynowany łosoś, a następnie kaczka według lokalnej receptury. Jedną z regionalnych osobliwości jest piwnica, w której znajduje się Bordeaux w ponadwymiarowych butelkach –St Emilion o objętości 18 litrów. Więcej ciekawotek na arlberghospiz.at.
Z Austrii przenosimy się do Włoch, gdzie niedaleko restauracji Chalet Etoile w miejscowości Cervinia znajduje się niebieski stoku powyżej Plan Maison. Górzysty krajobraz poprzecinany jest przez rustykalne wioski. Jednak jest to inny tym architektury od regionów narciarskich w Zermatt.
W tej włoskiej restauracji menu zmienia się codziennie, ale powtarzającym się ulubionym daniem jest zupa rybna. Posilić można się także pikantnym rosołem pełnym małży i langust. Drugie danie może zawierać makaron z grzybami, spaghetti z małżami lub homara. Może to być również Bistecca, czyli stek wołowy lub pieczone na wolnym ogniu nogi wieprzowe. Szefowie kuchni polecają wino Pinot Noir z Cave des Onze, gminy w Dolinie Aosty. Koniecznie trzeba sobie pozostawić trochę miejsca na deser. Całość wieńczy doskonałe espresso z pianką, które pochodzi z własnego przepisu.
Sporty zimowe i pyszne jedzenie. Duet idealny. Czegóż chcieć więcej?
Źródło: telegraph.co.uk; zdjęcia: arlberghospiz.at